- Tak, macie rację! Premier! Tyle że nie nasz, ale włoski, czyli Berlusconi. Śmieszny gość, co? Bo z tego, co mówi, wynika też, że chciałby zakazać w telewizji publicznej krytyki - i rządu, i opozycji.
To on musi, niestety, przyjść po naukę do naszego Tuska. Zresztą jak pamiętacie, Włoch raz już dostał polityczną szkołę od Polaka, kiedy ten załatwił Buzkowi szefostwo Europarlamentu, a kandydat Berlusconiego przepadł.
A teraz Tusk mógłby mu wyłożyć, jak postępować z telewizją publiczną. Jak wypracować ustawę, by mieć na nią pełen wpływ, uzależniając jej finansowanie, a więc i zdanie, od polityków. Dlaczego jednak nasz premier takiej ustawy tak naprawdę nie chce? Bo nie chce mieć nic wspólnego z publiczną telewizją.
Bo kto u nas ma wpływ na nią, ten... przegrywa wybory. Tej nauki też może pan Donald udzielić dzielnemu Silvio. Żeby ratować włoskiego premiera.