Gdy Jan Paweł II spotkał się z wiernymi zgromadzonymi pod bazyliką w Wadowicach, wspominał swoje młodzieńcze wycieczki w Beskid Mały: „(...) Za parafią św. Piotra, jest Gorzeń. Gorzeń, to i Dzwonek. Z Gorzenia schodzi się do Skawy. Po drugiej stronie jest Góra Jaroszowska. I tak dalej, aż pod Kalwarię. (Co jest za Kopcem?... – pytali rozbawieni wierni.) Za Kopcem jest Klecza Dolna. (brawa) Za Kleczą Dolną jest Klecza Górna. (brawa) Za Kleczą Górną jest Barwałd, Kalwaria Zebrzydowska i już".
Na początek Kalwaria
Zwiedzanie – zgodnie z Małopolskim Szlakiem Papieskim – zacznijmy od Kalwarii Zebrzydowskiej. Warto to miejsce zobaczyć, nawet jeśli nie zamierzamy się tu modlić. W 1999 roku jako Zespół Kulturowo -Krajobrazowy Kalwarii Zebrzydowskiej, pochodzący z wieku, został wpisany na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO Inspiracją do budowy dróżek kalwaryjskich stało się dzieło Chrystiana Andrychomiusza o Jerozolimie, po przeczytaniu którego Mikołaj Zebrzydowski dopatrzył się na swoich ziemiach uderzającego podobieństwa do położenia Jerozolimy. Wysłał do Ziemi Świętej swojego dworzanina Hieronima Strzałę, który z półtorarocznej podróży przywiózł modele kaplic jerozolimskich. Posłużyły one za wzór do budowy tutejszych kapliczek. Pradziadek polskiego papieża Franciszek Wojtyła i dziadek Maciej, którzy mieszkali w pobliskim Czańcu, byli stałymi przewodnikami kompanii pielgrzymów idących do Kalwarii Zebrzydowskiej. Sam Karol Wojtyła bywał tu co roku z rodzicami, a potem tylko z ojcem na Misterium Drogi Krzyżowej przed Wielkanocą.
Muzeum i kremówki
Z Kalwarii udajemy się rodzinnej miejscowości Karola Wojtyły – Wadowic. Warto zobaczyć tutejszą bazylikę Ofiarowania Najświętszej Marii Panny (pl. Jana Pawła II 1). To w niej późniejszy papież był chrzczony. Koniecznie zwiedźmy Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II (ul. Kościelna 7). Zobaczymy wiele pamiątek związanych z papieżem oraz dawne mieszkanie Wojtyłów Tuż obok stoi Muzeum Miejskie (ul. Kościelna 4), gromadzące pamiątki związane z Wadowicami. Mamy złą wiadomość dla tych, którzy chcieliby posmakować kremówek, które papież jadał po maturze. Niestety, recepturę tych ciastek jej twórca, wiedeński cukiernik żydowskiego pochodzenia Karol Hagenhuber, zabrał ze sobą do grobu.
Idziemy w góry
Teraz Małopolski Szlak Papieski prowadzi nas w góry. Najpierw jest Jaworzyna, która została przemianowana na Groń Jana Pawła II (890 m n.p.m.). Tuż poniżej szczytu znajduje się schronisko PTTK na Leskowcu. Dalej wędrujemy przez widokowy szczyt Leskowca (922 m n.p.m.) na jeden z wyższych szczytów w Beskidzie Małym – Łamaną Skałę (929 m n.p.m.), a stąd dalej na południe schodzimy na szeroką przełęcz Hucisko, przez którą przebiega linia kolejowa z Suchej Beskidzkiej do Żywca. Beskid Mały to nie tylko świetne miejsce do uprawiania niezbyt forsownej turystyki górskiej. Znajdziemy tu mnóstwo pięknych tras rowerowych, atrakcyjnych w cieplejszych porach roku. Możemy maszerować z kijkami nordic walking i biegać na nartach. W Mucharzu poćwiczymy na PZU Trasie Zdrowia. Punktem startowym i zarazem metą trasy jest teren przy miejscowej podstawówce. Będąc w okolicach Żywca, warto wstąpić na górę Żar (761 m n.p.m.), położoną u stóp Jez. Międzybrodzkiego. Działa tu lotnisko szybowcowe, szkoła szybowcowa i paralotniowa. Jest też kolej linowo-terenowa z Międzybrodzia Żywieckiego (www. gorazar.pl) i zjeżdżalnia saneczkowa (www.sw-zar.pl) oraz park linowy (www.trollandia.pl).
Gdzie się zatrzymać
Zatrzymać warto się w Żywcu, Wadowicach, Mucharzu, Czańcu, w gospodarstwach agroturystycznych na terenie Beskidu Małego lub skorzystać z górskich schronisk, np. należących do PTTK na Leskowcu czy Magurce Wilkowickiej. Będąc w Beskidach, nie można nie spróbować miejscowej kwaśnicy z okopką (na forach internetowych ta ze schroniska na Leskowcu ma najwięcej zwolenników). W Żywcu warto zjeść w restauracji wiedeńskiej DeKaffe w miejscowym zamku i w naleśnikarni Kendo (ul. Sobieskiego 16). W Wadowicach uznaniem cieszy się restauracja Mauers (ul. Zatorska 17), Miodowa (pl. Jana Pawła II 8), a w Inwałdzie – Champs w ParkHotel Łysoń (ul. Wadowicka 169a )
Zimowy trening hartuje organizm
– mówi JAKUB KALINOWSKI Z Fundacji V4Sport
Wybierając trening o tej porze roku, ubieramy się warstwowo tj. na cebule. Gdy zrobi nam się ciepło podczas treningu lub z powodu zmieniającej się aury, bez problemu będziemy mogli zdjąć jedna warstwę. I odwrotnie – założyć ja z powrotem, gdy zrobi nam się chłodno. Oczywiście ubieramy się zależnie od pogody. Mówi się, ze nie ma złej pogody na trening, jest tylko złe dobrane ubranie. Jeśli jest wilgotno, mżawka lub pada deszcz, wkładamy ortalion. Na sucha, ale zimna aurę najlepsze są polary, które są przewiewne, ale zachowują temperaturę. Oczywiście pamiętamy o okryciu głowy, bo ta droga tracimy najwięcej ciepła, a wtedy łatwo o przeziębienie. Ważne są również rękawiczki. Obuwie wcale nie musi być zimowe. Możemy włożyć normalne buty biegowe – gdy się ruszamy, stopy się ogrzewają i nie wymagają specjalnej ochrony. Lekki mróz to świetna pogoda do treningów, przy której organizm się hartuje. Pamiętajmy jednak, ze gdy temperatura spada poniżej minus 10ºC, nie powinniśmy już uprawiać intensywnej aktywności fizycznej na świeżym powietrzu. Chodzi o regulacje oddechu – bezpieczny pobór tlenu przy niskich temperaturach to oddychanie tylko przez nos, bo powietrze jest wtedy wstępnie ogrzane i nie jest groźne dla naszych płuc.
Beskidy nie są tak trudne w pokonywaniu jak Tatry, ale na pewno nie wolno ich lekceważyć, zwłaszcza o tej porze roku. My proponujemy wypad w Beskid Mały, młodzieńczymi śladami Karola Wojtyły.
Gdy Jan Paweł II spotkał się z wiernymi zgromadzonymi pod bazyliką w Wadowicach, wspominał swoje młodzieńcze wycieczki
w Beskid Mały: „(…) Za parafią św. Piotra, jest Gorzeń. Gorzeń, to i Dzwonek. Z Gorzenia schodzi się do Skawy. Po drugiej stronie jest Góra Jaroszowska. I tak dalej, aż pod Kalwarię. (Co jest za Kopcem?... – pytali rozbawieni wierni.) Za Kopcem jest Klecza Dolna. (brawa) Za Kleczą Dolną jest Klecza Górna. (brawa) Za Kleczą Górną jest Barwałd, Kalwaria Zebrzydowska i już”.
Na początek Kalwaria
Zwiedzanie – zgodnie z Małopolskim Szlakiem Papieskim – zacznijmy od Kalwarii Zebrzydowskiej. Warto to miejsce zobaczyć, nawet jeśli nie zamierzamy się tu modlić. W 1999 roku jako Zespół Kulturowo -Krajobrazowy Kalwarii Zebrzydowskiej, pochodzący z wieku, został wpisany na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO Inspiracją do budowy dróżek kalwaryjskich stało się dzieło Chrystiana Andrychomiusza o Jerozolimie, po przeczytaniu którego Mikołaj Zebrzydowski dopatrzył się na swoich ziemiach uderzającego podobieństwa do położenia Jerozolimy. Wysłał do Ziemi Świętej swojego dworzanina Hieronima Strzałę, który z półtorarocznej podróży przywiózł modele kaplic jerozolimskich. Posłużyły one za wzór do budowy tutejszych kapliczek. Pradziadek polskiego papieża Franciszek Wojtyła i dziadek Maciej, którzy mieszkali w pobliskim Czańcu, byli stałymi przewodnikami
kompanii pielgrzymów idących do Kalwarii Zebrzydowskiej. Sam Karol Wojtyła bywał tu co roku z rodzicami, a potem tylko z ojcem na Misterium Drogi Krzyżowej przed Wielkanocą.
Muzeum i kremówki
Z Kalwarii udajemy się rodzinnej miejscowości Karola Wojtyły – Wadowic. Warto zobaczyć tutejszą bazylikę Ofiarowania
Najświętszej Marii Panny (pl. Jana Pawła II 1). To w niej późniejszy papież był chrzczony. Koniecznie zwiedźmy Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II (ul. Kościelna 7). Zobaczymy wiele pamiątek związanych z papieżem oraz dawne
mieszkanie Wojtyłów Tuż obok stoi Muzeum Miejskie (ul. Kościelna 4), gromadzące pamiątki związane z Wadowicami. Mamy złą wiadomość dla tych, którzy chcieliby posmakować kremówek, które papież jadał po maturze. Niestety, recepturę
tych ciastek jej twórca, wiedeński cukiernik żydowskiego pochodzenia Karol Hagenhuber, zabrał ze sobą do grobu.
Idziemy w góry
Teraz Małopolski Szlak Papieski prowadzi nas w góry. Najpierw jest Jaworzyna, która została przemianowana na Groń Jana Pawła II (890 m n.p.m.). Tuż poniżej szczytu znajduje się schronisko PTTK na Leskowcu. Dalej wędrujemy przez widokowy szczyt Leskowca (922 m n.p.m.) na jeden z wyższych szczytów w Beskidzie Małym – Łamaną Skałę (929 m n.p.m.), a stąd dalej na południe schodzimy na szeroką przełęcz Hucisko, przez którą przebiega linia kolejowa z Suchej Beskidzkiej do Żywca. Beskid Mały to nie tylko świetne miejsce do uprawiania niezbyt forsownej turystyki górskiej. Znajdziemy tu mnóstwo pięknych tras rowerowych, atrakcyjnych w cieplejszych porach roku. Możemy maszerować z kijkami nordic walking i biegać na nartach. W Mucharzu poćwiczymy na PZU Trasie Zdrowia. Punktem startowym i zarazem metą trasy jest teren przy miejscowej podstawówce. Będąc w okolicach Żywca, warto wstąpić na górę Żar (761 m n.p.m.), położoną u stóp Jez. Międzybrodzkiego. Działa tu lotnisko szybowcowe, szkoła szybowcowa i paralotniowa. Jest też kolej linowo-terenowa z Międzybrodzia Żywieckiego (www. gorazar.pl) i zjeżdżalnia saneczkowa (www.sw-zar.pl) oraz park linowy (www.trollandia.pl).
Gdzie sie zatrzymać
Zatrzymać warto się w Żywcu, Wadowicach, Mucharzu, Czańcu, w gospodarstwach agroturystycznych na terenie Beskidu Małego lub skorzystać z górskich schronisk, np. należących do PTTK na Leskowcu czy Magurce Wilkowickiej. Będąc w Beskidach, nie można nie spróbować miejscowej kwaśnicy z okopką (na forach internetowych ta ze schroniska na Leskowcu ma najwięcej zwolenników). W Żywcu warto zjeść w restauracji wiedeńskiej DeKaffe w miejscowym zamku i w naleśnikarni Kendo (ul. Sobieskiego 16). W Wadowicach uznaniem cieszy się restauracja Mauers (ul. Zatorska 17), Miodowa (pl. Jana Pawła
II 8), a w Inwałdzie – Champs w ParkHotel Łysoń (ul. Wadowicka 169a )
Zimowy trening hartuje organizm
– mówi JAKUB KALINOWSKI Z Fundacji V4Sport Wybierając trening o tej porze roku, ubieramy sie warstwowo tj. na cebule. Gdy zrobi nam sie ciepło podczas treningu lub z powodu zmieniającej sie aury, bez problemu będziemy mogli zdjąć jedna warstwę. I odwrotnie – założyć ja z powrotem, gdy zrobi nam sie chłodno. Oczywiście ubieramy sie zależnie od pogody.
Mówi sie, ze nie ma złej pogody na trening, jest tylko złe dobrane ubranie. Jeśli jest wilgotno, mżawka lub pada deszcz, wkładamy ortalion. Na sucha, ale zimna aurę najlepsze są polary, które są przewiewne, ale zachowują temperaturę. Oczywiście pamiętamy o okryciu głowy, bo ta droga tracimy najwięcej ciepła, a wtedy łatwo o przeziębienie. Ważne są również rękawiczki. Obuwie wcale nie musi być zimowe. Możemy włożyć normalne buty biegowe – gdy sie ruszamy, stopy sie ogrzewają i nie wymagają specjalnej ochrony. Lekki mróz to świetna pogoda do treningów, przy której organizm sie hartuje. Pamiętajmy jednak, ze gdy temperatura spada poniżej minus 10ºC, nie powinniśmy juz uprawiać intensywnej aktywności fizycznej na świeżym powietrzu. Chodzi o regulacje oddechu – bezpieczny pobór tlenu przy niskich temperaturach to oddychanie tylko przez nos, bo powietrze jest wtedy wstępnie ogrzane i nie jest groźne dla naszych płuc.