Mariusz Trynkiewicz nie pofatygował się na ogłoszenie wyroku. Został zawiadomiony o terminie rozprawy, nie pojawił się jednak na sali sądowej. Nie miał takiego obowiązku.
Mecenas Marcin Lewandowski, pełnomocnik mordercy, przekonywał go, aby dla swego własnego dobra pojawił się w Rzeszowie. Trynkiewicz najwyraźniej wolał cieszyć się wolnością i... wycieczkami po Polsce. Okazało się bowiem, że policja, dbając o bezpieczeństwo mordercy, co jakiś czas zmienia jego miejsca pobytu i wozi go po całym kraju. Sędziowie mieli wczoraj przesłuchać biegłego seksuologa i dwóch dodatkowych świadków (dwie terapeutki z więzienia w Strzelcach Opolskich) zgłoszonych przez mec. Lewandowskiego i zająć się jego wnioskiem dotyczącym powołania nowych biegłych.
- Jeśli sąd go nie uwzględni, niewykluczone, że wyda dzisiaj merytoryczne orzeczenie - przypuszczał rano Lewandowski. Okazało się, że miał rację. Sąd nie uwzględnił wniosku i zadecydował o losie Trynkiewicza.
Czytaj również: Co czeka MARIUSZA TRYNKIEWICZA w ośrodku w Gostyninie? Luksusy dla bestii! [ZDJĘCIA]
- Sąd uznał go za osobę z zaburzeniami psychicznymi, stwarzającą zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób, i zdecydował o jego izolacji w specjalnym ośrodku - obwieścił sędzia Tadeusz Strzyż.
Obrońca bestii nie krył niezadowolenia z takiego obrotu sprawy. Zapowiedział apelację. Ile to potrwa?
- Strony mają 7 dni na złożenie wniosku o odpis orzeczenia, sąd w ciągu 14 dni (może wnioskować o przedłużenie) powinien dać uzasadnienie na piśmie, a w ciągu następnych 14 dni strony mogą złożyć apelację - tłumaczy sędzia Marzena Ossolińska-Plęsa, rzecznik prasowy sądu.
Po uprawomocnieniu się wyroku Mariusz Trynkiewicz w ciągu 3 dni powinien zgłosić się do ośrodka lub będzie tam doprowadzony. - Pewnie nie jest z tych decyzji zadowolony - mówił o Trynkiewiczu jego mecenas. Reszta Polski z pewnością odetchnęła z ulgą.