Jak informuje "Gazeta Krakowska" wstrząsające morderstwo miało miejsce 9 marca tego roku. Do trwającej w drewnianej altanie libacji alkoholowej w której uczestniczyła 39-letnia kobieta z dwoma mężczyznami (jeden z nich był jej partnerem) dołączył w pewnym Paweł K. Kilka lat wcześniej był on kochankiem kobiety i w ostatnim czasie odnowił z nią kontakt. W dniu zbrodni liczył on, że kobieta zgodzi się ponownie uprawiać z nim seks. Gdy został sam w altanie z była kochanką i jej partnerem, rzucił się na niego i pobił do nieprzytomości.
Nie zaimponowało i nie przestraszyło to kobiety, która odmówiła agresorowi seksu. 50-latek wpadł wówczas w furię. Kilkukrotnie ją uderzył, rozebrał i skrępował kończyny elementami jej odzieży, a ręce przywiązał go gwoździa wbitego w ścianę. Następnie z zimną krwią podpalił łóżko, na którym leżała i podłożył ogień w kilku innych miejscach altany. Na dodatek dorzucił do ognia dwa dezodoranty, które wybuchły i ułatwiły rozprzestrzenianie się ognia. Opuścił on altanę dopiero w momencie, w którym cała stała w ogniu i spokojnie się oddalił.
Nieprzytomny 40-latek ocknął się dosłownie w ostatniej chwili i zdołał wydostać z płonącej altany. Niestety, nie był już w stanie pomóc związanej kobiecie. Poparzony i zakrwawiony dotarł na pobliską stację benzynową i opowiedział co się stało. Lekarze zdołali uratować mu życie choć miał obrażenia termiczne II i III stopnia.
Tymczasem niespełniony kochanek przyznał się do swojego bestialskiego czynu konkubinie po tym, jak wrócił do domu. Był przekonany, że zabił dwie osoby i sam zdecydował się zgłosić na policję. Jak się okazało, Paweł K., ojciec trójki dzieci, był już wcześniej karany za znęcanie się nad żoną, zniszczenie mienia i nie płacenie alimentów. Teraz grozi mu dożywocie (w najbardziej dla niego optymistycznym wariancie spędzi za kratami 12 lat). Jego sprawa z nowohuckiej prokuratury aktem oskarżenia trafiła już do Sądu Okręgowego w Krakowie.