Pierwsza żona posła PiS opowiedziała wczoraj w Internecie o tym, jak przed sądem zmuszona jest walczyć o wyższe alimenty dla dziecka. Opowiedziała też, jak musiała wynosić się z mieszkania z synkiem, bo nie należało do niej i szukać dodatkowej pracy.
Gdyby Gosiewski nie był politykiem, materiał o jego prywatnym życiu na pewno by nie powstał. Zdecydował się jednak na zawód posła, więc zdecydował, że dziennikarze będą mu grzebać w życiu i że wygrzebią wszystko, co może świadczyć o jego podwójnych standardach... Takie są reguły demokracji.
Brutalnie poznał je dzień wcześniej Mirosław Drzewiecki. Według dwóch świadków i amerykańskiego policjanta nasz obecny minister 8 lat temu dusił w USA żonę i rzucił nią o ziemię. Minister Drzewiecki zaprzeczył, a jego wersję o szarpaninie o telefon, a nie znęcaniu się nad najbliższą osobą potwierdziła żona. Żona na pewno jest tu najważniejszym świadkiem, a szamotaninę o aparat łatwo pomylić z duszeniem i rzucaniem o ziemię. Sekielski i Morozowski wykonali jednak dobrze swoją pracę, ujawniając sprawę. Ku przestrodze tych, którzy garną się do polityki.