Wyrównany był tylko początek. Na rozegranie pierwszych trzech gemów siostry Radwańskie potrzebowały aż 15 minut. Wtedy Agnieszka przełamała Ulę i poszło już błyskawicznie.
To był dopiero drugi siostrzany pojedynek. W pierwszym - w lutym w Dubaju - sensacyjnie wygrała Ula. Wtedy jednak Agnieszka była chora na anginę. Teraz nic jej nie dolegało i młodsza z sióstr boleśnie się o tym przekonała.
- Szkoda, że spotkały się już w pierwszej rundzie, ale takie mecze są też potrzebne. Mobilizują obie dziewczyny do jeszcze większej pracy na treningach - mówi Robert Radwański (47 lat), ojciec i trener sióstr. - Mam nadzieję, że następny pojedynek stoczą w jakimś finale.