Ukraińcy kupują auta w krajach Unii Europejskiej, bo są o wiele tańsze niż u nich. Jednak przejechanie przez granicę wiąże się z opłaceniem wysokiego cła. Można go uniknąć, korzystając z pomocy bezrobotnego 44-latka. Ukrainiec z autem kupionym w UE przyjeżdża do Krzysztofa B. i podpisuje z nim umowę darowizny części pojazdu. Krzysztof B. już jako współwłaściciel rejestruje auto w Polsce i można zapomnieć o opłatach celnych.
Biznes mieszkańca Tuczemp kręci się już od 7 lat. Mężczyzna prawie codziennie pojawia się w Starostwie Powiatowym w Jarosławiu i rejestruje trzy samochody jako współwłaściciel.
Zobacz: Mniej formalności przy rejestracji aut – ale nie dla wszystkich
- Robię to charytatywnie, co was to obchodzi! - krzyczał spotkany w wydziale komunikacji. Ukraińcy, których odnaleźliśmy we Lwowie, zaznaczają, że o żadnej akcji charytatywnej nie ma mowy. - Dzwonimy do "szefa", umawiamy się, podpisujemy dokumenty i Krzysztof rejestruje auto na siebie. Kosztuje to 400 euro. Na miejscu jest też kobieta, która od ręki robi ubezpieczenia. B. załatwia również przeglądy. Samochód nawet nie musi przyjeżdżać do niego - za przegląd 100 zł, plus 50 dla szefa, wysyła mu się dowód, on podbija i odsyła - opisuje Wasyl.
Naczelnik Wydziału Komunikacji Urzędu Miasta w Przemyślu Andrzej Stasicki mówi, że proceder jest mu znany. - Nic nie możemy zrobić. Mamy związane ręce, brakuje konkretnej ustawy, która rozwiąże problem - stwierdza.