W sobotę tuż po południu nad brzegiem Jeziora Kortowskiego w Olsztynie dwaj mężczyźni rzucali psu kijek, a on aportował. Aż kij upadł na lód. Pies pognał, by go podnieść. Lód trzasnął i zwierzak zniknął pod wodą!
Lód na Jeziorze Kortowskim jest cienki. Woda zamarzła tylko w pasie 50 metrów od brzegu. To jezioro nigdy dobrze nie zamarza, bo jest przepływowe.
Robert B. i Kamil M. mogli o tym nie wiedzieć. Przyjechali do Olsztyna z Elbląga. Dlatego Robert bez wahania wbiegł na kruchą taflę, by ratować zwierzę. - Lód się pod nim załamał - mówią świadkowie. - Ten drugi próbował mu pomóc. Ale i on wpadł do wody. To było straszne! - opowiadają. Ktoś zadzwonił po pomoc.
- Na miejscu byliśmy po ok. dziesięciu minutach. Płetwonurek przebrał się w czasie jazdy, by nie tracić czasu - mówi Małgorzata Szmit-Jeżewska ze straży pożarnej w Olsztynie. - Dlatego od razu mógł wejść do wody. Obaj mężczyźni zostali natychmiast wyciągnięci - wyjaśnia.
Na brzegu czekało już pogotowie. Natychmiast zaczęła się reanimacja. Serca mężczyzn znów zaczęły bić. Robert i Kamil trafili na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej, ale tu lekarze przegrali walkę o ich życie. Mężczyźni zbyt długo przebywali w lodowatej wodzie.
A co się stało z psem? - Świadkowie widzieli, jak wydostał się z wody i uciekł do lasu - mówi Izabella Niedźwiedzka z olsztyńskiej policji.