Wszyscy ostrzegali Antoniego Raszczyka (72 l.), żeby nie wiązał się z młodszą o niemal trzydzieści lat kobietą. Ten jednak był głuchy na błagania rodziny. Szedł jak ćma do ognia. Senior rok wcześniej stracił swoją ukochaną żonę. Jego życie dosłownie legło w gruzach. Ewa K. jakby czekała na taką okazję.
Jej było mało
Kobieta coraz częściej odwiedzała Antoniego Raszczyka w jego mieszkaniu. Czułymi słówkami zdobyła skołatane serce wdowca. Przytulała się do niego i siadała mu na kolanach.
Cóż więcej trzeba starzejącemu się mężczyźnie niż trzydzieści lat młodsza kochanka? Pan Antoni dosłownie oszalał na jej punkcie. Wydawał na nią wszystkie swoje pieniądze, spełniał każdą zachciankę.
Ewie K. jednak ciągle było mało. Znudzona seniorem nie stroniła od innych mężczyzn. Nie potrafiła jednak zrezygnować z pieniędzy, które wyciągała od staruszka.
- Mam swoje lata, ale jestem uczciwym człowiekiem. Dlatego proszę, przestań zachowywać się jak jakaś latawica albo przestanę cię utrzymywać - pan Antoni jasno postawił sprawę.
Straszna zbrodnia
I tak, od słowa do słowa, zaczęła się wielka awantura. Rozzłoszczona Ewa K., miotając przez zaciśnięte zęby serią wyzwisk, sięgnęła po leżący na stole nóż do masła. I jednym precyzyjnym ciosem przebiła serce wdowca.
Pan Antoni osunął się na podłogę i patrząc z wyrzutem na swoją zabójczynię po chwili skonał w kałuży krwi.
Ewa K. zamiast wezwać pomoc, wyciągnęła nóż z jego piersi. Umyła go i jakby nigdy nic schowała do szuflady. Za zabójstwo grozi jej dożywocie.