Studniówka w Zespole Szkół nr 1 w Białej Podlaskiej zaczęła się o 19 tradycyjnym polonezem na 210 par. Właściwie tyle ich miało być... Na parkiecie zabrakło bowiem dwóch par. Nie było mieszkających w Koroszczynie Moniki Z. (19 l.) z jej 25-letnim kolegą oraz Marleny S. (19 l.). Miał je przywieźć kolega z klasy i chłopak Marleny Bartek W. (+19 l.). Nie przywiózł. Dochodziła godz. 18, gdy czwórka znajomych jadąc na bal, mijała Terespol. Pisk hamulców, chrzęst giętych blach, cisza. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że jadący z naprzeciwka vw tiguan Rosjanina Andriya K. (25 l.) mógł wymusić pierwszeństwo, skręcając w lewo - informuje Jarosław Janicki z policji w Białej Podlaskiej.
Przeczytaj: Studniówka 2014: partnera znajdź w sieci!
Bartek nie przeżył wypadku. Monika Z. śmigłowcem trafiła do szpitala w Lublinie, pozostałą dwójką z astry i Rosjanami zajęli się lekarze z Białej Podlaskiej. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Nie wiadomo, kto wiadomość o wypadku przyniósł do szkoły. Było parę minut po 20, uczniowie rozchodzili się już po części oficjalnej do klas. Marta Borys, dyrektorka szkoły, przyznaje w rozmowie z "SE", że były to dla niej najgorsze chwile w życiu. W jej gabinecie zebrali się rodzice, wychowawcy i gospodarze klas maturalnych. Co dalej? Uczniowie po rozmowie z kolegami zdecydowali, że bal się odbędzie. Podobnego zdania byli rodzice. - Wiedziałam, że żadna decyzja nie będzie dobra - wspomina dyr. Borys. Nie można wypuścić ponad 400 młodych osób ot, tak sobie, do domów. - Poprosiliśmy prowadzącego bal DJ-a o stonowaną muzykę, zrezygnowaliśmy z występów artystycznych - mówi na usprawiedliwienie.
Na sali gimnastycznej nie brakowało jednak tańczących. Tylko uczniowie z IV T, koledzy Bartka, rzadko wychodzili ze swojej sali.