Mijała siódma rano, gdy chłopiec dziarskim krokiem przeszedł obok zdziwionych funkcjonariuszy. Miał na sobie jedynie cienką piżamkę i pieluszkę. Michałek, jak przedstawił się policjantom, chciał zapewne iść do szkoły, tak jak jego starszy brat.
Patrz też: Chełm. Chciał zjeść dowód przestępstwa
Spryciarz skorzystał więc z tego, że jego rodzice słodko spali, a brat nie domknął drzwi, wychodząc na zajęcia. Maluchowi nic się nie stało i w bialskim szpitalu grzecznie oczekiwał na przyjazd zrozpaczonej mamy.