Była niedziela, gdy przerażający osobnik sunął ulicą Księcia Witolda w Białej Podlaskiej (woj. lubelskie). Wzrok miał mętny, włosy zmierzwione - przerażający widok. To Henryk M. (64 l.), miejscowy opój. Mężczyzna zatrzymał się nagle przy jednym z samochodów, a potem kucnął i... zaczął uciekać.
Nagle huk eksplozji zerwał wszystkich na równe nogi. Płonął samochód. Wszystko widziały bawiące się nieopodal dzieci, które ruszyły w pościg za podpalaczem. Gdy męż-czyzna schował się w krzakach, zaalarmowały dorosłych. Po chwili pojawiła się policja i zatrzymała Henryka M.
Nie wiadomo, dlaczego podpalił auto. Teraz los zombie leży w rękach sądu.