Marcin, uczeń gimnazjum w Białymstoku, wybrał się z przyjaciółmi nad zalew w Dojlidach. - Nie skakałem z pomostu, rozpędziłem się z plaży i wskoczyłem do wody - opowiada. - Nie wiem, co się stało, coś poszło nie tak. Nie straciłem przytomności i wiedziałem, że unoszę się pod powierzchnią wody i zaraz się utopię, ale nie mogłem ruszać rękoma i nogami. Po chwili poczułem, jak kolega wyciąga mnie na brzeg - mówi 15-latek.
Chłopak przeszedł skomplikowaną operację. - Na skutek uderzenia o dno doszło do wybuchowego wieloodłamowego złamania piątego kręgu w odcinku szyjnym kręgosłupa - wyjaśnia prof. Janusz Popko z Kliniki Ortopedii i Traumatologii Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Patrz też: Dariusz Szpakowski mógł stracić głos! Lekarze odsunęli tchawicę, żeby zoperować mu kręgosłup ZDJĘCIA
Marcin nie ma teraz czucia w rękach i nogach. Czeka go wielomiesięczna rehabilitacja, która i tak - jak twierdzą lekarze - nie daje pewności, że wróci do zdrowia. - Jeden skok może zrujnować życie. Nie róbcie takiej głupoty jak ja - ostrzega rówieśników Marcin.