Heroiczna walka z żywiołem, który w każdej chwili mógł doprowadzić do niewyobrażalnej w skutkach tragedii rozpoczęła się tuż przed godz. 6 rano. Na bocznicę węzła kolejowego przy ul. Hetmańskiej w Białymstoku (woj. podlaskie) wjeżdżały dwa pociągi ciągnące 32 cysterny z olejem napędowym i benzyną oraz propan-butan i złom.
Przeczytaj koniecznie: Przęślice: Straszna śmierć w płomieniach
Z niewyjaśnionych przyczyn doszło do zderzenia. Jan Gradkowski, komendant wojewódzki straży pożarnej powiedział w tvn24, że jeden z wagonów wypadł z szyn i uderzył w jadącą sąsiednim torem lokomotywę. Siła uderzenia była tak potężna, że ułamek sekundy potem eksplodowała jedna z cystern. Ogień szybko zaczął rozprzestrzeniać się na kolejne wagony. Zanim strażacy zdołali opanować płomienie wybuchła druga cysterna.
Na miejsce wypadku ściągnięto aż 30 jednostek straży pożarnej. Akcję gaśniczą utrudniało stale zwiększające się zagrożenie kolejnymi eksplozjami. Płomienie sięgały na wysokość kilkunastu metrów. Wysoka temperatura uniemożliwiała strażakom podejście do płonących wagonów, tak aby odłączyć je od kolejnych.
Na szczęście udało się zbliżyć na tyle blisko, by schłodzić narażone na eksplozję cysterny. Żywioł opanował siedem wagonów, ale w każdej chwili mógł się przenieść an składy z gazem i węglem, które stały na sąsiednich torach, a także na budynki kolejowe.
Patrz też: Skierniewice: Dwóch małych chłopców prawie spłonęło żywcem w samochodzie matki
Gigantyczny pożar na bocznicy w Białymstoku spowodował utrudnienia w ruchu pociągów w kierunku Warszawy. Żaden skład nie wyjeżdża z odległego o 1,5 mk dworca, bo wyłączono napięcie elektryczne. Uruchomiono komunikację zastępczą, ale tuż przy torowisku wozy strażackie niemal całkowicie zablokowały drogi dojazdowe.
Nie ma ofiar, ale ranne zostały 2 osoby, w tym maszynista.