Dariusz Ś. przez 20 lat małżeństwa urządzał żonie Lucynie i czwórce ich dzieci prawdziwe piekło. Lubił wypić, a jak pił, to bił i nie szczędził wyzwisk. Jako rzeźnik z zawodu miał słabość do noży i ukrywał je w różnych miejscach domu.
- Mówił, że w zakładzie mięsnym zabija kilkaset świń miesięcznie i dla niego wbić nóż to jak splunąć - opowiada pani Lucyna.
W sierpniu ubiegłego roku kobieta powiedziała "dość" i rozstała się z mężem pijakiem. Mężczyzna wyprowadził się z domu, ale wciąż wracał, wybijał okna i groził zabójstwem. - Bałam się, wzywałam policję, ale nic to nie dało - łka 41-latka.
Tragicznego dnia panią Lucynę odwiedził jej przyjaciel Sylwester S. (32 l.). Siedział w fotelu, gdy do domu wpadł Dariusz Ś. Z kuchni zabrał nóż i podszedł do gościa żony. - Sylwek wstał i chciał się przedstawić, a mój mąż od razu wbił mu nóż prosto w pierś - opisuje pani Lucyna.
Nożownika rozbroili jego synowie Adrian (19 l.) i Damian (18 l.). Wezwani na miejsce policjanci i ratownicy reanimowali Sylwestra przez 40 minut, ale bezskutecznie - 32-latek zmarł. Mordercy grozi dożywocie.