Dwa tygodnie temu Bolka badał lekarz rodzinny. Dał skierowanie do szpitala z rozpoznaniem: "ząbkowanie, dziecko niespokojne". W Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku potwierdzono, że są to problemy z wyrastaniem ząbków. Lekarze mieli też dać rodzicom rady, co robić podczas ząbkowania. Na Szpitalny Oddział Ratunkowy kazali zgłosić się, gdyby chłopiec poczuł się gorzej.
Już następnego dnia rodzice znów przyjechali z niemowlakiem do szpitala. Tym razem z rozpoznaniem uszkodzenia rączki i odwodnieniem. Po badaniu RTG, ortopeda stwierdził, że to tylko stłuczenie. Drugi lekarz, sprawdzał, czy chłopiec się nie odwodnił. Zdecydował, że nie ma podstaw, żeby hospitalizować dziecko. I znowu poradził rodzicom, żeby zgłosili się na SOR, kiedy niemowlak źle się poczuje.
Trzeciego dnia wieczorem Bolek trafił do szpitala w ciężkim stanie. Dopiero wtedy pierwszy raz zrobiono chłopcu badanie krwi. Wynik pokazał, że chłopiec ma ostrą białaczkę szpikową. Dziecko dostało też udaru mózgu. Przez kilka dni chłopiec leżał nieprzytomny na oddziale intensywnej terapii. Wczoraj wieczorem Bolek zmarł.
Śmiercią chłopca zajęła się już Prokuratura Rejonowa w Białymstoku. Biegli sprawdzą, czy lekarze popełnili błąd i odpowiedzą za narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie śmierci. Dyrektor uniwersyteckiego szpitala w Białymstoku zapewnia, że nie doszło do żadnych zaniedbań.
BIAŁYSTOK: ŚMIERĆ 13-miesięcznego CHŁOPCA. Nikt nie zauważył, że MIAŁ BIAŁACZKĘ
2012-12-07
13:50
Dramatyczna historia 13-miesięcznego Bolka Kozikowskiego. Rodzice od dwóch tygodni chodzili z chłopcem po lekarzach, zaniepokojeni, że dzieje się z nim coś złego. Pediatra zdiagnozował ząbkowanie a dziecko słabo z dnia na dzień. Kiedy wreszcie niemowlak trafił do szpitala na ratunek było już za późno. Chłopiec zmarł z powodu białaczki szpikowej.