Marcin Gawryluk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku w rozmowie z TVN24 wspominał: - Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w okolicach ronda Lussy przy ulicy Branickiego pojazd koloru ciemnego ciągnie za sobą psa na lince. Policjanci natychmiast udali się we wskazane miejsce, potwierdzili to. Funkcjonariusze szybko ustalili, kto siedział za kierownicą samochodu. Po zatrzymaniu 32-letniego mężczyzny przewieziono go na komisariat, gdzie odbyło się przesłuchanie. Miał on wówczas poinformować stróżów prawa, że pies standardowo biegał po ogrodzonym podwórku na kilkunastometrowej lince. W jego opinii najwyraźniej wtedy musiał zaczepić się nieszczęśliwie o samochód. Zatrzymany jednoznacznie stwierdził, że nie zauważył tego, że jego zwierzę przywiązane jest do auta.
Według badających sprawę policjantów, zgromadzony materiał dowodowy (w tym przesłuchanie naocznych świadków zdarzenia) nie pozwala na przedstawienie komukolwiek zarzutów, a wskazuje, że doszło najprawdopodobniej do nieszczęśliwego wypadku.
Funkcjonariusze nadal pracują nad sprawą i zbierają dowody dotyczące tego tragicznego zdarzenia.