Gospodarze są gotowi bronić swoich stad przed białoruskimi wilkami. Chwytają za kije, siekiery, w patrolach pilnują swoich zwierząt. A wilki są coraz bezczelniejsze. Grasują już nie tylko w pobliżu lasów i łąk, ale zakradają się nawet na posesje.
Rodzina Mentlów ze strachu przed wilkami po zmierzchu nie wypuszcza dzieci z domu.
- Wracałam z mamą do domu, kiedy z lasu wyszła wielka wilczyca z młodymi. Chciałam uciekać na drzewo, ale wadera groźnie popatrzyła i wycofała się w zarośla - opowiada wystraszona Martyna Mentel (18 l.).
- W tym roku to już prawdziwa plaga. Te potwory zeżarły żywcem kilka naszych jałówek. Aż strach pomyśleć, co będzie działo się dalej - dodaje jej mama, Bożena (48 l.).
ZOBACZ: PODHALE: Wilki atakują owieczki
Tylko jednej z krów udało się przeżyć atak krwiożerczych białoruskich wilków. Cała poraniona do tej pory dochodzi do siebie. Jednak z innych zostały tylko ogryzione szkielety.