Sprawa w Słupsku może się naprawdę skomplikować, a przed Robertem Biedroniem stoi teraz ogromne wyzwanie. Jak podaje Radio Gdańsk, roszczenia, których rząda spółka Termochem, dotyczyły dodatkowych prac, jakie spółka wykonała na budowie aquaparku. Spółka przez prawie dwa lata budowała park wodny. Została usunięta z placu budowy w 2013 roku za opóźnienia. Na dokończenie wykonanego w 70 proc. aquaparku ogłoszono później dwa przetargi. Musiano je jednak unieważnić z powodu braku możliwości spełnienia finansowych żądań oferentów. Słupsk żądał od Termochemu 24 milionów złotych. Identycznej wysokości żądania do sądu złożyła firma Termochem. Proces trwał rok, sąd uznał roszczenia miasta na milion dwieście tysięcy złotych, ale Termochemu na 21 milionów. Przelew musi nastąpić w ciągu trzydziestu dni. Robert Biedroń zwołał sztab kryzysowy. Ma ustalić strategię działania. Takie obciążenie dla miasta może skończyć się katastrofą finansową.
Jak podaje Radio Gdańsk, problemów z budową było naprawdę sporo. Park wodny miał być otwarty 30 czerwca 2012 roku. Na projektach znaleziono osiem sfałszowanych podpisów projektantów, w tym jednego nieżyjącego. Budowa zamiast 58 milionów, w sumie pochłonęła o wiele więcej, bo aż 70 milionów, inwestycja nie ma nawet skończonego dachu. Na pomysł budowy wpadł poprzedni prezydent Słupska Maciej Kobyliński.
Podczas specjalnie zwołanej konferencji Robert Biedroń powiedział: - To prezydent Maciej Kobyliński powinien stanąć przed mieszkańcami i odpowiedzieć za to, co teraz się stało - mówił prezydent Słupska. Biedroń zamierza poprosić prokuraturę, aby ta zbadała, czy podczas postępowania przed sądem nikt nie działał na szkodę miasta.
Zobacz też: Solą egzorcyzmowaną w Biedronia, czyli 6 miesięcy urzędowania prezydenta Słupska