- Sieć właśnie nie przedłużyła umów z co najmniej kilkudziesięcioma pracownikami. Tylko dlatego, że należą do Solidarności. Z całego kraju napływają informacje o takich zwolnieniach. Kończące się w 2010 roku umowy miały być przedłużane, pod warunkiem że pracownik wypisze się ze związku. To skandal! - grzmi Adamczak.
Jednym ze zwolnionych pracowników Biedronki jest Piotr Kardasz z Otwocka. Przez trzy lata pracy dla korporacji nie dostał ani jednej nagany czy upomnienia. - Jednak w listopadzie kierownictwo sklepu postawiło mi ultimatum. Albo wypisuję się z Solidarności, albo firma nie przedłuży mi od nowego roku umowy. I tak zostałem bez pracy - załamuje się pan Piotr.
Przeczytaj koniecznie: Co zrobić, gdy stracisz pracę
Związkowcy oskarżają
- To nie jest jednostkowy przypadek. Takie polecenie musiało wyjść z samego kierownictwa sieci. Od grudnia napłynęło do nas już kilkadziesiąt informacji o pracownikach zwalnianych ze względu na ich działalność związkową. Do dziś pracę straciło ok. 50 osób z całej Polski: Śremu, Poznania, Ciechanowa, Jeleniej Góry - wylicza Adamczyk.
A ile osób postanowiło jednak wypisać się ze związku, by nie stracić pracy? - Nie oceniam ich. Ale rozumiem ich ciężką sytuację. Były święta, które mocno odbiły się na wielu portfelach, niektórzy mają na utrzymaniu liczne rodziny. Nic więc dziwnego, że woleli nie tracić źródła dochodu - tłumaczy Adamczak, który podkreśla, że Biedronka stawiając pracowników przed takim wyborem, łamie ustawę o związkach zawodowych. - Przecież każdy ma prawo przynależeć do związku! Nawet jeśli to nie w smak pracodawcom - oburza się.
Biedronka się tłumaczy
Potwierdza to Danuta Rutkowska, rzeczniczka Głównego Inspektora Pracy: - Według ustawy o związkach zawodowych zwalnianie lub dyskryminowanie pracownika z powodu przynależności do związków podlega grzywnie lub karze ograniczenia wolności. Na razie jednak do GIP-u skargi od pracowników Biedronki nie wpłynęły - mówi nam Rutkowska.
Z kolei zdaniem władz Jeronimo Martins... wszystko jest w porządku. Jak wynika z przesłanych do "Super Expressu" wyjaśnień, nikt nie stracił pracy za przynależność do Solidarności. Z kolei decyzje o nieprzedłużeniu umów wynikały z "merytorycznej oceny przydatności zawodowej i kompetencji pracowników".
Piotr Duda (49 l.), szef NSZZ "Solidarność": To druga Białoruś!
- Żeby związki zawodowe nie mogły legalnie działać, a ich członkowie byli zwalniani? Takie rzeczy dzieją się tylko w totalitarnych reżimach. Kierowników tych sklepów będziemy ścigać. Złożymy też wnioski do prokuratury.
Paweł Tymiński, rzecznik prasowy Jeronimo Martins Dystrybucja: Nie zwalniamy za działalność w związkach
- Decyzje o zawieraniu nowych umów z pracownikami, których umowy na czas określony dobiegają końca, są podejmowane wyłącznie na podstawie oceny przydatności zawodowej i w oparciu o przesłanki merytoryczne.
Przynależność związkowa nie jest kryterium branym pod uwagę podczas zawierania lub rozwiązywania umowy o pracę pracownika. Tym samym osoby związane ze związkiem Solidarność mogą znaleźć się zarówno w grupie tych, z którymi JMD zawarło nowe umowy, jak i wśród tych, wobec których podjęto odmienną decyzję. Tak jest w istocie w przypadku decyzji z przełomu roku. Ewentualne przypadki ograniczania tego prawa działalności związkowej powinny być zgłaszane do osoby odpowiedzialnej za relacje pracownicze lub do BOP (biura obsługi pracowników). Takie zgłoszenia są każdorazowo weryfikowane, a wszelkie nieprawidłowości spotykają się z adekwatną reakcją.
Pedro Pereira da Silva
Dyrektor Jeronimo Martins Dystrybucja, właściciela sieci sklepów Biedronka ustami swojego rzecznika prasowego zapewnił nas, że wszystko jest zgodne z prawem. A jakiekolwiek zwolnienia wynikały z "merytorycznej oceny przydatności zawodowej i kompetencji pracowników".