Biegli sprawdzą, czy jest TROTYL na CIAŁACH OFIAR ze Smoleńska

2012-11-15 13:13

Kilka miesięcy ma potrwać analiza pobranych w Smoleńsku próbek wraku pod kątem obecności m.in trotylu. Okazuje się, że biegli będą badać nie tylko fragmenty Tupolewa. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego zdradza, że pobrano też do analizy próbki z ciał ekshumowanych ofiar katastrofy.

Próbkami mają zająć się eksperci z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. Badanie potwierdzi lub wykluczy ślady materiałów wybuchowych.

Eksperci mają też przeanalizować próbki pobrane z wraku prezydenckiego samolotu w Rosji. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zapowiedziała, że wyniki badania moga być znane nawet za pół roku.
Informacja o tym, że badający szczątki samolotu polscy biegli znaleźli na nim ślady trotylu i nitrogliceryny pojawiła się dwa tygodnie temu w "Rzeczpospolitej". Po ukazaniu się artykułu prokuratura zaprzeczyła zawartym w nim doniesieniom, tłumacząc, że narazie nie ma żadnych dowodów potwierdzających tezę o środkach wybuchowych. Autor artykułu, redaktor naczelny i dwóch innych pracowników gazety po dementi śledczych stracili pracę.

Do tej pory, na wniosek rodzin, ekshumowano ciała Przemysława Gosiewskiego, Zbigniewa Wassermanna i Jana Kurtyki. Konieczna okazała się też ekshumacja zwłok Ryszarda Kaczorowskiego i Anny Wlentynowicz oraz czterech innych ofiar katastrofy smoleńskiej. Badania potwierdziły już, że zwłoki prezydenta na uchodźtwie zostały błędnie zidentyfikowane i pomylone z inną ofiarą. Podobnie było w przypadku legendy "Solidarności". Nie ma jeszcze wyników przepropwadzonych 12 listopada ekshumacji zwłok dwóch duchownych, którzy zginęli 10 kwietnia.

Dotychczasowe ekshumacje ujawniły nieprawidłowości w czynnościach wykonywanych tuż po katastrofie w Moskwie. Jak tłumaczy mecenas Piotr Pszczółkowski, "po dwóch i pół roku oczekiwania na dokumenty sekcyjne, dowiadujemy się, że są one wadliwe".
Pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego chce, żeby prokuratura sprawdziła, dlaczego polskich prokuratorów, będący w Moskwie po katastrofie, nie było przy przeprowadzanych tam sekcjach zwłok. Wniosek o możliwości niedopełnienia obowiązków przez sledczych trafił juz do Warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
- Ktoś w sposób bezkrytyczny zaufał obecnemu wymiarowi sprawiedliwości i teraz musi za to zapłacić, stanąć przed opinią publiczną i powiedzieć: »tak, rzeczywiście zrobiłem źle, że taką decyzję podjąłem«. Kto faktycznie podjął tę decyzję, to ustali Wojskowa Prokuratura Okręgowa - mówi dziennikowi mecenas Pszczółkowski.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prokuratorzy ze SMOLEŃSKA popełnili BŁĘDY? Jest ŚLEDZTWO w sprawie SEKCJI zwłok

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki