Choroba zaatakowała pana Duźniaka w wieku 40 lat. Zaczęło się od drżenia dłoni, a w końcu nie mógł opanować całego ciała.
- Lekarze powtarzali, że wobec tej choroby medycyna jest bezradna - wspomina bielszczanin. Co więcej, 13 lat temu pan Władysław nabawił się schorzenia kręgosłupa i mógł się poruszać tylko na wózku inwalidzkim.
Wtedy żona zaproponowała, aby... nauczył się haftować.
- Na początku traktowałem to jak zabawę. Ale teraz... - uśmiecha się mężczyzna. Dzisiaj nad haftem spędza dziennie do 8 godzin. Gdy tylko poczuje w palcach igłę, jego dłonie nieruchomieją, a on z zegarmistrzowską wprost precyzją przeprowadza nitkę w wybrane miejsce.
Posiadł już takie umiejętności, że wyhaftowane obrazy sprzedaje na całym świecie. Rozstał się też z wózkiem inwalidzkim. Takiemu sposobowi na parkinsona nie mogą się nadziwić lekarze.
- Kiedy zdrowym ludziom przyjdzie wykonać jakąś precyzyjną robótkę, drżą im ręce, tracą cierpliwość, pocą się. A chory na parkinsona? To wyjątkowy przypadek - mówi dr Ryszard Batycki, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej.
BIELSKO-BIAŁA: 70-latek pokonał chorobę Parkinsona. Władysław Duźniak wyznaje: HAFTUJĘ i jestem ZDROWY
2012-01-07
18:17
Władysław Duźniak (70 l.) z Bielska-Białej (woj. śląskie) dzięki pasji haftowania pokonał nieuleczalną chorobę Parkinsona. Przy okazji nabrał takiej wprawy w robótkach ręcznych, że dzisiaj haftowane przez siebie obrazy sprzedaje na całym świecie! To cud. Lekarze nie mogą się temu nadziwić.