Jacek Kurski przyjechał w sobotę do Olsztyna namawiać do odwołania w referendum oskarżanego o gwałt na sekretarce prezydenta miasta Czesława Małkowskiego (58 l.). Musiał być bardzo wygłodniały, bo po wiecu wprost rzucił się na darmowe jedzenie. Najpierw zabrał się za bigos. Ale wcale nie zawracał sobie głowy dobrymi manierami. Zamiast użyć widelca, jadł... palcami. Na dodatek wygrzebał ze swojej porcji nielubiane dodatki i z obrzydzeniem się ich pozbył. Potem jednym haustem wypił solidną porcję barszczyku. O łyżce oczywiście zapomniał.
- Barszczyk był nieco wodnisty, a bigos z lekka przestygły - odparł, gdy zapytaliśmy go, jak mu smakowało.
- Jedzenie bigosu palcami i siorbanie zupy bez łyżki świadczy o braku podstawowej kultury. O tym, że ktoś do tej pory nie nauczył się, jak należy jeść i zachowywać się przy stole - komentuje w rozmowie z "Super Expressem" Robert Sowa (41 l.), mistrz kuchni. - Bo, co prawda, mody i tutaj się zmieniają, ale pewne standardy obowiązują. Można jeszcze zrozumieć, że ktoś wyciąga żeberko czy jakąś większą kość z bigosu i je obgryza, ale generalnie to danie je się sztućcami. A zupę, najbardziej nawet smaczną i w największym nawet pośpiechu - łyżką. - radzi.
A psycholog dr Maria Rudnicka dodaje: - Według naszych norm, jedzenie bigosu palcami jest szokujące, prymitywne, wręcz barbarzyńskie.