Umówmy się - organizatorzy wystawy liczyli na skandal, wieszając obrazy z prowokacyjnymi hasłami w centrum Częstochowy. I długo nie musieli czekać. W nocy kontrowersyjne prace zniknęły. Skradziono m.in. wizerunek Chrystusa, na którym widniał napis: "Proszę mnie łaskawie nie mieszać ani w swój fallocentryczny Honor, ani w swoją Ojczyznę". - Sądziliśmy, że to wybryk chuligański - mówi Tomasz Kosiński, jeden z organizatorów ART.erii.
PRZECZYTAJ: Luksusy polskich biskupów? Ostro u Moniki Olejnik
Wszystko jednak szybko się wyjaśniło, gdy do kurii zaproszono na rozmowę dyrektora Muzeum Częstochowskiego, który zauważył w przedsionku zaginione obrazy. Arcybiskup Wacław Depo powiedział mu, że w alei eksponowane były plansze o antyreligijnych treściach. Potem rzecznik kurii ks. Piotr Zaborski wyjaśniał dziennikarzom, że obrazy usunięto, bo obrażały uczucia religijne.