W rozmowie z dziennikarzami "Rzeczpospolitej" Joanna Kluzik-Rostkowska odparła zarzuty Episkopatu Polski. - Nie przypominam sobie, by biskupi przyglądali się wyjątkowo gorliwie ofertom wydawców komercyjnych. A krytykują pierwszy podręcznik, który nie powoduje wyrwy w skromnych budżetach domowych - tłumaczyła minister edukacji narodowej.
Zobacz: SKANDAL! Szkoły zabrały dzieciom elementarze i każą maluchom kserować podręcznik
Biskupom nie podoba się, że w podręczniku nie zawarto treści dotyczących funkcjonowania małżeństwa i rodziny czy tradycji łamania się opłatkiem. Kluzik-Rostkowska wyjaśnia, że elementarz jest dedykowany szerokiej grupie dzieci i "powinien przekazywać wartości uniwersalne."
Episkopat uznał również, że obrazek ojca pomagającego przy pracach domowych... deprecjonuje rolę mężczyzny! Tego argumentu minister edukacji narodowej nie jest w stanie zdzierżyć. - Czy zdaniem biskupów świat stanął na głowie, bo w elementarzu pokazujemy ojca, który nie dość, że pomaga w odrabianiu lekcji, to jeszcze sprząta? - odpowiada oburzona polityk.
Cel jest wspólny - dobro dzieci, jednak minister i duchowni stoją po dwóch stronach barykady. Biskupi chcieliby również, aby elementarz mocniej podkreślał wartości rodzinne. - Nie ma tam obrazu rodziny, która jest przy stole. Najwyżej jakieś zwierzątka, które przy stole się gromadzą - tłumaczył abp Marek Jędraszewski, wiceprzewodniczący konferencji Episkopatu Polski.
Niezależnie od poglądów, trudno nie zauważyć, że jedną z największych zalet rządowego elementarza jest jego niska cena. Ten argument z pewnością przypadnie do gustu przede wszystkim rodzicom pierwszaków.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail