Dawid M. (21 l.) jako były ministrant doskonale znał zwyczaje księdza. Wiedział też, że na parafii może znajdować się spora ilość gotówki. W śledztwie okazało się, że już wcześniej włamał się na plebanię i ukradł 20 tys. zł. Tym razem liczył na podobny łup. Zakradł się do pomieszczeń zajmowanych przez księdza i zaczekał na niego. Zadał mu 35 ciosów nożem. Z probostwa zabrał wtedy co najmniej 600 zł. Nad ranem ciało duchownego znalazła jego gospodyni.
Wkrótce Dawid M. wpadł w ręce policji. Przyznał się do winy, ale twierdził, że zabicie księdza było zemstą - w przeszłości proboszcz miał go rzekomo molestować seksualnie. Śledczy obalili jednak tę hipotezę. Wyszło na jaw, że Dawidem M. kierowała tylko i wyłącznie żądza pieniędzy. Spodziewał się, że na plebanii znajdzie dużą sumę. Wczoraj w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach został skazany na 25 lat więzienia. Ponieważ w chwili morderstwa Dawid M. był niepełnoletni - zaledwie trzy dni później miał skończyć 18 lat - dlatego jest to najwyższy możliwy wyrok dla niego.
Sędzia Małgorzata Niementowska podkreśliła, że Dawid M. starannie zaplanował zbrodnię. Działał bardzo brutalnie, a kierowała nim chęć zysku. - Oskarżony jawi się jako osoba, dla której dobra materialne mają najistotniejsze znaczenie - powiedziała sędzia.