Plan niemal się powiódł, bo podstawiony mężczyzna egzamin zdał. W ostatniej jednak chwili czujny egzaminator zorientował się, że doszło do oszustwa, a za kierownicą zamiast Miłosza B. siedział podstawiony "kursant".
- Ten mężczyzna przyszedł na egzamin ubrany w bluzę z kapturem założonym na głowę - opowiada Zbigniew Skowroński (53 l.), dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi. - Co więcej, wylegitymował się dowodem osobistym prawdziwego kandydata na kierowcę.
Kiedy jednak bezbłędnie przejechał całą trasę, egzaminator nabrał wątpliwości. Zaliczył co prawda egzamin, ale kiedy podstawiony kierowca wysiadł już z auta, zajrzał do dokumentów Miłosza B., które były w siedzibie WORD. I wykrył oszustwo. Stwierdził, że egzaminowany jest jednak do Miłosza B. zupełnie niepodobny - wyjaśnia Skowroński. Teraz Miłoszowi B. i jego zmiennikowi grozi do 5 lat więzienia.