Gruby materac zrzucony bezmyślnie, ale dla żartu, na głowę malca spowodował nadwerężenie dwóch kręgów piersiowych. Aż tyle i tylko tyle. Bolało, ale krótko i nie zanadto. Przez dwa tygodnie zamiast treningu chłopiec ma w programie ćwiczenia rehabilitacyjne oraz pływanie.
Uraz nastąpił, bo Klimek jest dzieckiem ważącym ledwie 38 kilogramów. Uraz powinien szybko ustąpić, bo... Klimek jest dzieckiem i kręgosłup ma jeszcze bardzo elastyczny. Gdyby coś podobnego przydarzyło się dorosłemu, skutki byłyby bardziej przykre.
Lekarze już przewidują, że dzieciak wyjdzie bez szwanku z tych dolegliwości. Co więcej - okres przerwy może mu się przysłużyć. Dodać świeżości i wzmocnić głód skakania, który i tak narastał przez trzy tygodnie po mistrzostwach Polski, w trakcie których Klimek nie przypiął nart.
Tak naprawdę przypadek na treningu pod dachem wydaje się nie mieć związku z tym, co może wydarzyć się na skoczni. Pod warunkiem zachowania zdrowego rozsądku. Nie było go w głowach nastolatków, którym nagle strzelił do głowy nieodpowiedzialny pomysł. Wierzmy, że będzie w głowach trenerów, gdy trzeba będzie decydować, czy w danych warunkach na skoczni można pozwolić dziecku ruszyć z rozbiegu.