Już podczas lutowych mistrzostw świata w Libercu Szwed sygnalizował, że są problemy z terminowym regulowaniem płatności przez PZN. Związek pokrywał jego honorarium w 30 procentach, 70 dodawali sponsorzy. Mimo tych problemów, prezes Apoloniusz Tajner obiecywał, że Olsson zostanie w kadrze. A sam zainteresowany mówił nam po sezonie: - Chcę dalej pracować z Justyną, muszę tylko ustalić szczegóły.
Nic z tego. Niespodziewanie szwedzki fachowiec niedawno zmienił zdanie i postanowił wybrać ofertę federacji norweskiej.
- Jako przyczynę podał opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń - informuje sekretarz generalny PZN Grzegorz Mikuła. - Nie zaprzeczam, że takie były, ale też wszystko nadrobiliśmy i nie jesteśmy mu winni ani centa.
Olsson zarabiał aż 6000 euro miesięcznie, trzy razy więcej niż Wierietielny... Trener Justyny nie robi tragedii z odejścia współpracownika, chociaż ma do niego żal o moment pożegnania.
- Tak się nie robi, bo rozmowy o kontra-kcie prowadzi się wcześniej. A on przedtem deklarował dalszą współpracę. W dodatku zabrał do Szwecji 16 par nart Justyny, które miał udoskonalić. Teraz nie wiemy, czy je odzyskamy - opowiada Wierietielny, który przebywa z podopieczną na zgrupowaniu w Sierra Nevada.
Szkoleniowiec zdobywczyni Pucharu Świata już szuka następcy Olssona. - Ulf jest naprawdę dobrym fachowcem, ale renoma najlepszego na świecie jest przesadzona - mówi nam Wierietielny. - Po analizie biegów uważam, ze narciarkom z innych krajów narty szły nie gorzej niż Justynie. Ponadto minionej zimy on przygotowywał deski tylko do stylu łyżwowego. Klasycznym zajmowałem się ja. Wierzę, że znajdę równie dobrego serwismena. Mam już nawet na oku pewnego Fina.