Pan Jerzy Dubel (64 l.) codziennie dziękuje Bogu i... bocianom! Odkąd w jego obejściu w Zamościu zagościły poczciwe boćki, wnuki i prawnuki sypią się jak z rękawa.
Ptaki nie opuszczają swego gospodarza nawet w zimie. Mieszkają u niego przez cały rok, a pan Jerzy spodziewa się już piątego prawnuka! Para bocianów za nic ma mrozy i śnieg. Od sześciu lat dzielnie trwa na posterunku, czyli na dachu budynku przy ul. Szczebrzeskiej w Zamościu. A pan Jerzy tylko liczy kolejnych wnuków i prawnuków.
- Troje dzieci, ośmioro wnucząt i czworo prawnucząt - mówi dumny dziadzio-pradziadzio. Wtóruje mu żona Bożena (61 l.). - Piąty prawnuk jest już w drodze - mówi, nie posiadając się z dumy. Gdy sześć lat temu w gnieździe na słupie przydomowej działki pojawiły się te urocze ptaki, nie wiedzieli, że czeka ich takie szczęście. Bociania para, Wojtuś i Basia, zakochała się w tym miejscu. Bocianie małżeństwo ani myślało lecieć do ciepłych krajów. Po co im Afryka, jeśli tu mają taki raj. Tuż obok płynie rzeka Łabuńka z mnóstwem ryb. - I jak tu nie wierzyć, że bociany dzieci przynoszą? - śmieje się Dubel senior.