Boćkowi od początku nie podobał się zwierzęcy rozgardiasz. - Chodził między kurami, jak kogut dziobem zaprowadzając spokój - opowiada pani Maria. Nie jest agresywny, nawet raz dziobem rozdzielał delikatnie, po ojcowsku. - Wystarczyło puk, puk w głowę i już spokój - śmieje się kobieta.
Przeczytaj: W Libanie mordują polskie bociany dla sportu
No i skończyły się swary nad miską ziarna. Koty przestały uganiać się za drobiem, kury grzecznie czekają na karmę. - Zwierzęta czują przed nim respekt. Wystarczy, że zamacha skrzydłami i tracą ochotę na swawole - twierdzi gospodyni.