- Cały czas modliłam się o cud. Bóg mnie wysłuchał - w oczach Bożeny Kryckiej pojawiają się łzy szczęścia. Z wielką miłością i troską spogląda na córeczkę. Iza Krycka z Celin Szlacheckich (woj. lubelskie) dzięki nieznanym mocom sama nagle wybudziła się ze śpiączki.
Chcę już do domu
Samodzielnie rusza rączkami i nóżkami, coraz lepiej mówi i bardzo chce spędzić święta ze swoimi bliskimi.
- Chcę już do domu, do Sylwka (13 l.) i Andrzejka (7 l.) i moich pięciu kotków - mówi dziewczynka. Cały czas się przy tym uśmiecha. Nie pamięta, że ledwo na swoim rowerze wyjechała z podwórka na pobocze, wpadł na nią rozpędzony opel astra.
- Stał i patrzył, jak moja wnusia cierpi - wspomina tamte dramatyczne chwile Jadwiga Krycka (64 l.), babcia Izy. Piotr W. (39 l.), pirat drogowy, nie zdobył się nawet na słowo przepraszam.
Nie pamięta wypadku
- Nic nie pamiętam. Zasnęłam i niedawno wstałam - z ust ślicznej blondyneczki z wielkimi ciemnymi oczami nie znika uśmiech.
- Obudziła się tak, jakby w wigilijny wieczór chciała za wszelką cenę znaleźć się już przy swojej choince - ze zdumieniem kręci głową prof. Jerzy Osemlak, kierujący oddziałem chirurgii i traumatologii lubelskiego szpitala.
Lekarze podkreślają, że takie powroty zdarzają się niezmiernie rzadko.
Wraca do nas
Bożena Krycka wciąż nie może uwierzyć, że jej Izunia wraca do zdrowia.
- Brak mi też słów, by wyrazić to, co czuję, kiedy patrzę, jak nasza dziewczynka wraca do nas - mówi ze łzami w oczach.
Tato Waldemar (38 l.) też nie potrafi ukryć wzruszenia.
- Pusto w domu bez mojej córci. Niech już wraca na swoje miejsce - głos mu się łamie. Kiedy dzień i noc siedzieli przy Izie, sąsiedzi pomagali im w ich gospodarstwie.
- Nie wykluczam, że Iza dotrze do swojej choinki jeszcze przed świętami - mówi z uśmiechem prof. Jerzy Osemlak.