- Moje miasto zostało zniszczone! Proszę o każdą pomoc! - rozpacza burmistrz Bogatyni Andrzej Grzmielewicz (45 l.). Nie sposób uwierzyć w to, co stało się z tą 18-tysięczną miejscowością w sobotę wieczorem. Bogatynia po przejściu wielkiej wody, w jaką zamieniła się rzeka Miedzianka, wygląda jak po bombardowaniu. Domy są dosłownie zburzone, ulicami płynie rwący nurt, porywający wszystko. Woda zabiła trzy osoby, w tym strażaka spieszącego na pomoc mieszkańcom. Brakuje prądu i bieżącej wody. Wszystkie mosty zostały zerwane. Można tu dojechać tylko od strony Czech, jednak do miasta wpuszczane są wyłącznie służby ratownicze. Ewakuowano 250 osób z zalanej kopalni Turów. 41 zastępów strażaków amfibiami dowozi chleb i wodę ludziom, którzy w parę sekund stracili wszystko. Zrozpaczeni, pozbawieni swoich domów ludzie schronienie znaleźli w Szkole Podstawowej nr 3.
Po przerwaniu zapory na rzece Witce i wypiętrzeniu fali powodziowej na Nysie Łużyckiej ewakuowano również Radomierzyce. Podtopione zostały też Markocice, Porajów, Lwówek Śląski, Opolno i Kopaczów. Fala z pękniętego zbiornika Niedów Elektrowni Turów dotarła w nocy do Zgorzelca, zalewając Przedmieście Nyskie i Bulwar Grecki. Ewakuowano tu ponad 100 osób. Prawdopodobnie zniszczone zostały nowe maszyny w fabryce odzieży.
Teraz na przejście fali szykują się dolnośląskie miejscowości w powiecie kamiennogórskim, zagrażają im wezbrane potoki Zimna Woda i Sierniawa. Ale nie tylko Dolny Śląsk liczy straty. W gminach Adamówka i Sieniawa na Podkarpaciu obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Druga wielka powódź dotknęła też Zachodniopomorskie. Trudna sytuacja panowała w Szczecinku, gdzie woda zalała odcinek drogi krajowej nr 11 z Kołobrzegu do Bytomia. Specjaliści z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej uspokajają, że nadchodzące nad region kolejne opady deszczu będą już niegroźne, jednak naprawa szkód, jakie ulewy już wyrządziły, potrwa latami.