Wystarczyła chwila nieuwagi. W sobotę polityk wychodził z domu i niefortunnie upadł. Od razu poczuł przeszywający ból w nodze. Chwilę potem leżał już na stole operacyjnym. - To kolano doskwierało mi od lat. Po raz pierwszy uszkodziłem je w 1979 roku, gdy uciekałem po lesie przed bezpieką - wspomina w rozmowie z "Super Expressem" Borusewicz. Tym razem bez interwencji lekarzy się nie obyło. Na szczęście polityk czuje się już dobrze. Na nodze ma założony gips.
Borusewicz zdaje sobie sprawę, że czeka go długa i bolesna rehabilitacja. Zerwanie więzadeł krzyżowych to typowa kontuzja sportowców, zwłaszcza piłkarzy.
Jak poinformował Zdzisław Iwanicki, wicedyrektor gabinetu marszałka, wszystkie zaplanowane na najbliższe dni wizyty i spotkania z udziałem Borusewicza zostały odwołane.