Wszystko zaczęło się od przygód z samolotem. - Późno wróciłem do Wrocławia z Warszawy. Samolot był opóźniony. Tuż przed snem, około godz. 1 w nocy, chciałem pójść do kuchni po wodę. Nie zapalałem światła. Poślizgnąłem się w kapciach. I spadłem z piętra na dół. Na szczęście nie uderzyłem o nic głową. Ucierpiała tylko lewa stopa i częściowo kręgosłup - wspomina pechowy upadek Bogdan Zdrojewski.
Złośliwi od razu zaczęli komentować, że tego dnia polityk PO musiał bardzo świętować, bo jego ukochany Wrocław został wybrany Europejską Stolicą Kultury 2016. - Nieprzychylne osoby zawsze się znajdą. Nie jestem osobą imprezową, nadużywającą alkoholu. Od lat w domu nie urządziłem imienin, urodzin czy tego typu spotkań. Nie mam na to czasu - zapewnia nas. Co więc się stało, że upadł na schodach, które zna - jak to się mówi - na pamięć? - Nie wykluczam, że burza, która przechodziła wówczas przez Wrocław, spowodowała, że na schodach na górze były kropelki wody. To mogło być przyczyną tego, że się poślizgnąłem - spekuluje minister kultury. - Na szczęście żona nie spała mocno i mój upadek ją obudził. Zbiegła błyskawicznie razem z synem i zawiadomili pogotowie. Sanitariusze byli już po kilku minutach i udzielili mi pierwszej pomocy - dodaje.
Patrz też: Minister Bogdan Zdrojewski zleciał ze schodów. Rehabilitacja potrwa miesiące
Ministra czeka teraz wielomiesięczna rehabilitacja. - Stan mojego zdrowia nie jest do końca zdiagnozowany. Wkrótce będę wiedział, czy stopa i kręgosłup wymagają operacji, czy można je leczyć poprzez rehabilitację - mówi. - Mam gips na nodze. A podczas chodzenia będę musiał nosić gorset. Trudno w tych warunkach czuć się dobrze. Zwłaszcza że jestem człowiekiem pracy - stwierdza.
Potwierdzają to koledzy ministra. I kiedy dzwonią z życzeniami powrotu do zdrowia, od razu robią ze Zdrojewskim zakłady, kiedy wstanie z łóżka. - Niektórzy stawiają, że wstanę już 7 lipca. A mnie bardzo zależy na tym, by 1 lipca wykonać parę kroków i prezydencję Polski przyjąć na stojąco. Do tego święta wszystko zostało już wcześniej przygotowane. Uroczystości i koncerty będą przebiegały bez zarzutu - zapewnia. - Przez pierwsze dni nie odbierałem telefonów. Do żony dzwonił prezydent Bronisław Komorowski (59 l.), marszałek Grzegorz Schetyna (48 l.). Do mnie dodzwonili się szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski (43 l.) i Cezary Grabarczyk (51 l.). Pewnie i inni próbowali. Za co im serdecznie dziękuję - podsumowuje minister kultury.