Milena Dąbrowska (23 l.) przyjechała z rodziną do Świnoujścia na wypoczynek. Późnym popołudniem wybrała się z 4-letnią Julią na spacer po nadbrzeżu. Nagle córeczka wyrwała się matce, bo chciała być jeszcze bliżej jednego z okrętów. Zrobiła o jeden krok za daleko i wpadła do wody. Za nią bez zastanowienia wskoczyła matka. Po chwili obie zaczęły się topić.
>>> Marcin Łopucki uratował życie dziewczynce!
- Siedziałem z żoną w pobliskiej kawiarence, gdy usłyszałem przerażający krzyk - mówi Krzysztof Ostrowski. - Poszedłem sprawdzić, co się dzieje i gdy zobaczyłem tonące kobietę i dziecko, wskoczyłem do wody. Dziewczynka była już pod wodą. Ją pierwszą podałem ludziom, którzy stali na brzegu. Potem przyszła kolej na jej matkę. Musiałem działać szybko, bo statek falował i robiło się coraz mniej miejsca między nim a nabrzeżem. Statek miałem dosłownie na swoich plecach - opowiada bohater. Ocalił matkę, córkę i siebie w ostatniej chwili, okręt mógł ich zmiażdżyć. - Nie czuję się bohaterem, ale jestem z siebie dumny. Uratowałem dwie osoby - dodaje.
Krzysztof Ostrowski nie zdążył odwiedzić małej Julii i jej mamy w szpitalu. Obie wyszły z niego bardzo szybko. - Byłam w takim szoku, że nie podziękowałam naszemu wybawcy. Będę mu wdzięczna do końca życia - mówi pani Milena.