Niewiele brakowało, by maleńka czarna kotka skonała zakleszczona w... pustej szufladzie na radio samochodowe. - Byłam u klientów podpisać umowę - opowiada Małgorzata Jamróz (43 l.), właścicielka auta, w którym schowała się Pusia. - Kiedy wracałam, coś mi szurało w bagażniku, ale nie przejęłam się tym. Dopiero gdy rankiem jechałam do pracy, zobaczyłam... kotkę. Ze schowka na radio wystawał tylko czarny ogonek - mówi pani Małgorzata. Jej córka Monika (19 l.) błyskawicznie wezwała strażaków. Czterech rosłych mężczyzn czym prędzej pospieszyło na pomoc maleńkiej Pusi. Po półgodzinnej akcji ratowniczej udało im się uwolnić kotkę ze schowka na radio. Była tak bardzo przerażona, że nawet nie zamiauczała. Od razu jednak podbiła serca strażaków, bo po udanej akcji zabrali ją ze sobą.
Bohaterscy strażacy ocalili małą Pusię
2008-11-03
3:00
Koteczka zaklinowała się w pustym schowku na radio.