- Jestem z niego taki dumny - mówił podczas uroczystości wzruszony Mariusz Koźlicki, tata Maciusia. Wtórowała mu mama Katarzyna: - Wtedy Maciuś po raz pierwszy samodzielnie włożył buciki, zabrał psa i poszli szukać pomocy...
To się zdarzyło 20 lipca. Pani Katarzyna jak co dnia opiekowała się synkiem. Nie wiedziała, że cierpi na cukrzycę. Tymczasem choroba przypuściła podstępny atak i kobieta nagle straciła przytomność. Jej mały synek nie rozumiał, co się stało. Dlaczego mama nie mówi? Dlaczego się nie rusza? Przestraszył się, ale nie wpadł w panikę. Założył buciki i w samej koszulce i slipkach wybiegł z domu szukać pomocy. Pognał za nim ukochany york Lucky.
4-letnia Lenka uratowała babcię
Była 11.20, gdy samotnego chłopca idącego poboczem ruchliwej ulicy, zauważył patrol drogówki. Gdy policjanci do niego podeszli i spytali o imię, malec się rozpłakał. Po chwili ręką wskazał kierunek i przez łzy wyszeptał: "mama". Już wiedzieli, o co chodzi. Jeden z nich wziął chłopca na ręce i poszli, a przed nimi biegł Lucky. Kilometr dalej pies skręcił na jedną z posesji. Policjanci ujrzeli otwarte na oścież drzwi, weszli i w salonie odkryli nieprzytomną kobietę. Jej oddech był już niewyczuwalny. Ostatni moment, by uratować jej życie.
- Gdyby nie Maciuś, pewnie by się to nie udało - pani Katarzyna uśmiecha się do synka, który właśnie został jednym z 77 Młodych Bohaterów. Oprócz medalu otrzymał od ministra hulajnogę, kask i misia.