Dziś ten zawsze pełen spokoju i szczęścia dom jest pogrążony w czarnej rozpaczy. Pani Ewa boi się wyjazdu do Moskwy, gdzie będzie musiała zidentyfikować ciało brata.
- To mój ukochany braciszek. Już Go nie ma. Boże, nie potrafię się pogodzić z tą potworną stratą - pani Ewa Szczygło (49 l.) opłakuje ze śmierć młodszego brata. Dla niej był nie tylko ważnym politykiem, szefem BBN, ale przede wszystkim Olkiem - jej młodszym braciszkiem, któremu - zawsze gdy ją odwiedzał - gotowała ulubione gołąbki. - Takie, jak robiła nasza mama - mówi.
Równie załamana jest pani Krystyna: - Ostatnio widziałam Go w tej koszulce. To Jego pokój, który sam sobie przygotował i ciągle urządzał. Zawsze tu spał, kiedy do nas przyjeżdżał.
Nastrój żałoby nagle przerywa wizyta funkcjonariuszy ABW.
- Proszę przyjąć nasze kondolencje. Pomożemy pani dotrzeć do Moskwy. Trzeba zidentyfikować ciało brata - funkcjonariusz służb specjalnych nie krył wzruszenia, przytulając roztrzęsioną siostrę zmarłego tragicznie ministra.
- Boże, jak ja Go rozpoznam, w jakim stanie jest Jego ciało. Boję się tego widoku - pani Ewa z przerażeniem w oczach aż przysiadła na kanapie, na której jeszcze nie tak dawno prowadziła godzinami rozmowy z ukochanym bratem.