Neli boi się, że Janka wyleją z pracy

2009-06-18 9:00

Po ostatnich doniesieniach o możliwym zamknięciu "Dziennika", w którym jako komentator ciężko haruje Jan Rokita (50 l.), jego żona martwi się o ich przyszłość. - Boję się o losy gazety i pracę dla Janka - wyznaje w rozmowie z "SE" Nelli Rokita (52 l.).

Nie ma się co dziwić, bo przecież z pensji publicysty Rokitowie kupili sobie niedawno drogiego w utrzymaniu mercedesa, a za chwilę czeka ich kosztowny proces w Niemczech, w którym Jan po wszczęciu burdy na pokładzie samolotu Lufthansy może być oskarżony o naruszenie porządku publicznego i stawianie oporu stróżom prawa.

Praca niedoszłego premiera z Krakowa w "Dzienniku" to dla Rokitów główne źródło utrzymania. Tym bardziej że - jak głoszą plotki - za swoją pisaninę Janek wyciąga nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. - Zdaję sobie sprawę, że "Dziennik" jest teraz w trudnej sytuacji i pewnie będą musieli kogoś zwolnić. Liczę jednak na to, że wciąż będzie się ukazywał - pociesza się Nelli Rokita.

- Bardzo cenię i szanuję byłego redaktora naczelnego Roberta Krasowskiego, a o nowym niestety nic nie wiem - dodaje niepewnie. O kłopotach "Dziennika" poinformował niedawno jego właściciel, niemiecki wydawca Axel Springer, który zdecydował się na połączenie go z "Gazetą Prawną". Czy to będzie oznaczać zwolnienia w redakcji? Nie wiadomo, ale dziennikarze już założyli związek zawodowy. Jan Rokita w każdej chwili może do niego dołączyć.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki