- Jestem traktowany jak śmieć wszędzie. Nie wychodzę do łaźni, bo boję się, że mogą mnie zgwałcić, grozili mi tym nie raz. Nie śpię w nocy, bo boję się zasnąć, że zrobią mi krzywdę. Pod celą traktują mnie, jakby mnie nie było - alarmował Tomasz Komenda 14 lat temu. Już po wyjściu na wolność, niesłusznie skazany mężczyzna w rozmowie z "Superwizjerem" TVN opowiadał, że współwięźniowie bili go, a strażnik w tym czasie odwracał głowę. - Nie zabili mnie, bo odpuścili, przestali mnie bić - wracał do traumatycznych wspomnień Komenda. W 2005 roku badające mężczyznę lekarki orzekły, że Komenda "ma stałe nieprzyjemności pod celą". Do opinii dodały jego słowa: "nie będę o tym mówił, bo jakby ktoś usłyszał, to będzie jeszcze gorzej". Mężczyzna bał się też pójść na salę sądową. - Nie chcę iść na rozprawę, bo mogą mi zmienić celę i ja tego wtedy nie przetrzymam. Ja już nikomu nie ufam, najlepiej jakbym coś sobie zrobił, ale mamy mi żal - tak miał mówić Komenda.
Jest szansa na to, że traktowanie niesłusznie osadzonego mężczyzny w więzieniu, będzie zbadane w trakcie śledztwa w sprawie skazania Komendy. - Chciałbym żeby tak się stało i będę o to wnioskował w Prokuraturze Okręgowej w Łodzi - zapowiedział pełnomocnik mężczyzny prof. Zbigniew Ćwiąkalski.