Jak informuje portal „Gazety wrocławskiej”, sztabowcy z Bolesławca podejrzewają swojego szefa o przywłaszczenie sobie pieniędzy zebranych podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Puszki, którymi zaopiekował się pan Henryk w niedzielę po północy nadal nie trafiły do banku.
Sam pan Jasiński, który 9 stycznia trafił do szpitala w wyniku nieszczęśliwego wypadku samochodowego w Złotoryi twierdzi, że ze wszystkich pieniędzy się rozliczy, a oskarżenia w jego kierunku są niesłuszne. Informuje jednocześnie, że wolontariusze zebrali około 50 tysięcy złotych, a on sam ureguluje wszelkie zaległości, jak tylko stanie o własnych siłach.
- Każdy ze sztabów ma czas do 31 stycznia na rozliczenie się i przesłanie pieniędzy na konto fundacji oraz dostarczenie odpowiednich dokumentów – uspokaja w rozmowie z „Gazetą Wrocławską” Krzysztof Dobies, rzecznik prasowy WOŚP.
Są jednak zapisy z monitoringu, które dowodzą, że na terenie Ośrodka Kultury otwierane były puszki wolontariuszy i wyciągano z nich pieniądze. Jak powszechnie wiadomo, zbierający mogą opróżnić puszkę jedynie w banku.