Dlaczego tajemniczy gracz w lotto, który wygrał 29,5 miliona złotych ani myśli odebrać nagrody? Czy w ogóle wie, co mu się przytrafiło? Te pytania zadaje sobie teraz cała Polska. A1iczby 1, 9, 17, 23, 28, 38 rozpalają wyobraźnię w niewielkim miasteczku koło Skierniewic.
- Nie wiemy, kto to - rozkłada ręce Marlena Witkowska (27 l.), która sprzedaje zakłady w sklepie spożywczym, gdzie mieści się jedyna w Bolimowie kolektura. - Wielu ludzi wysyłało kupony. Przyjeżdżali drogowcy z pobliskiej budowy autostrady, ludzie z Łodzi i Warszawy mają tu działki... To może być każdy. Pojawiły się plotki, kto to może być, ale na razie niepotwierdzone - dodaje sprzedawczyni, jednak nie chce zdradzić, o kogo chodzi.
Co stanie się, jeśli po nagrodę nikt się nie zgłosi? Po 60 dniach zwłoki trzeba już składać specjalne podanie o wydanie pieniędzy, a ostateczny termin, po którym nagroda przepada, to pół roku. W historii polskiego lotto był przypadek, gdy nagroda nie została odebrana nawet po tym czasie - w Wejherowie zwycięzca nigdy nie zgłosił się po ponad 11 milionów złotych, które wygrał w 2008 roku.