- Póki co stajemy na poziomie 0,3 procent. Nie możemy zwiększać wydatków, ani zmniejszać dochodów. Jesteśmy w procedurze nadmiernego deficytu, więc zgodnie z Ustawą o finansach publicznych Rada Ministrów nie może zmniejszyć dochodów lub zwiększyć wydatków - tłumaczył w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu Zet Michał Boni.
Wyjaśnił też, że zysk dla budżetu państwa, jakim byłaby likwidacja Funduszu Kościelnego, może być zrównoważony przez stratę dochodu, jaką byłaby możliwość dokonaniu odpisu z podatku - i to wypełnia zapisy ustawy.
Czy rząd zmienia twarde wcześniej stanowisko w sprawie reformy finansowania Kościoła katolickiego? Jeszcze niedawno sam Boni naraził się na krytykę hierarchów, mówiąc, że "zmiany w Polsce nie wymagają zgody Watykanu", a w mediach wystartowała rządowa kampania informacyjna wyjaśniająca Polakom, dlaczego reforma emerytalna jest konieczna. W jednym ze spotów pt. "Szczególne uprawnienia" pojawiał się ksiądz.
- Księża nie są uprzywilejowani, tym bardziej że przecież widać po wszystkich Kościołach, że osoby duchowne pełnią swoją misję do końca, właściwie nie ma czegoś takiego jak emerytura. (...) Ten element był nieudany, ale dobrze, że mamy dyskusję o wieku emerytalnym za sobą, i trzymam kciuki, żeby w parlamencie, po wielkiej debacie, która się tam odbędzie, żebyśmy ten ważny dla Polski krok do przodu zrobili.
Czy to oznacza, że rząd sygnalizuje zamiar ustępstw wobec Episkopatu? Jak informowała kilka dni temu "Gazeta Wyborcza", rząd, z którym w imieniu Episkopatu rozmawia lubiany w kręgach obecnej władzy kardynał Kazimierz Nycz, bierze pod uwagę wariant, żeby odpis na kościoły i inne związki wyznaniowe byłby większy niż 0,3%. Mówi się o 0,5 lub nawet 0,8 proc. Rozmowy wciąż trwają.