Maj 2014. Trwa kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego. Premier Tusk jeździ po Polsce i przekonuje wyborców do głosowania na PO. W połowie miesiąca odwiedza Częstochowę. Towarzyszą mu oficerowie BOR wraz z kolumną rządowych samochodów. Są w niej m.in. skoda superb, mercedes viano, bmw x530, audi a8 i audi q7. Jak wynika z dokumentów finansowych złożonych przez PO w Państwowej Komisji Wyborczej, 15 maja kierownictwo BOR za wizytę na południu Polski wystawiło partii Donalda Tuska notę obciążeniową. Na 2253 zł. "Za wykorzystanie paliwa przez Donalda Tuska. Wyjazd do miasta Częstochowa" - czytamy w opisie dokumentu.
Za wyborcze przejazdy Tuska powinna płacić partia
Podpisał się pod nim szef transportu w Biurze Ochrony Rządu Jarosław Piwowar. Kilka dni później pieniądze znalazły się na koncie Biura. Według naszych ustaleń tuż przed kampanią wyborczą Platforma zwróciła się do BOR o uregulowanie tej kwestii. Obie strony doszły do porozumienia, że dla czystości zasad za wyborcze przejazdy Tuska powinna płacić partia. Powód był czysto wizerunkowy. - Politycy PO odpowiedzialni za kampanię obawiali się, że opozycja albo media mogą podnieść głos, że premier Tusk wykorzystuje w kampanii oficerów Biura, a kampania jest finansowana z budżetu państwa - mówi nam anonimowo jeden z oficerów BOR.
Zobacz też: Polska ambasada w Iraku ZAMKNIĘTA! Zagrożenie ze strony Państwa Islamskiego jest zbyt duże
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail