Biegli uznali, że planowanie, organizacja i realizacja działań ochronnych podczas wizyt premiera Tuska i prezydenta Kaczyńskiego były "niezgodne z zasadami". Stwierdzone przez nich "istotne uchybienia" Biura miały znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób.
Opinie prokuratury podważają część wcześniejszych prac dotyczących tragedii smoleńskiej. Komisja ministra Jerzego Millera nie stwierdziła błędów BOR ani jego szefa, gen. Mariana Janickiego. Tuż po katastrofie smoleńskiej, nie czekając na zakończenie postępowania, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski odznaczył gen. Janickiego orderem "za zasługi we wzmacnianiu wizerunku i pozycji Polski na świecie". Niedługo potem Janicki otrzymał też od prezydenta Komorowskiego awans generalski.
Prokuratura ujawniła wczoraj 20 najważniejszych uchybień. Wśród nich m.in.: brak rekonesansu na lotnisku, wyznaczenie do pracy funkcjonariuszy o niskich kompetencjach, na lotnisku podczas lądowań zabrakło też funkcjonariusza BOR. Do tego doszedł brak odpraw zadaniowych, wyznaczenia osób odpowiedzialnych za zabezpieczenie miejsc pobytu oraz brak nadzoru kierownictwa BOR.
W opinii biegłych szefowie Biura Ochrony Rządu nie tylko zaniechali działań, ale też plan zabezpieczenia wizyt zatwierdzał nieuprawniony funkcjonariusz.
Dymisji szefa BOR domaga się PiS. Chce też powołania nowej komisji zajmującej się sprawą smoleńską, w której skład weszliby niezależni eksperci NATO. Z kolei lider SLD Leszek Miller... podważył rzetelność biegłych prokuratury, uważając, że "są związani z braćmi Kaczyńskimi".