Nie tak miał wyglądać ten dzień! Ewelina, na co dzień zdolna gimnazjalistka, miała pojechać z ojcem na rowerze po sprawunki. Lubili te sobotnie wycieczki. Razem do sklepu i z powrotem. Taki rytuał... Tym razem skończyło się tragicznie, choć w niczym nie zawinili.
PRZECZYTAJ: Tragedia na Zakopiance. Rodzina zginęła w wypadku ZDJĘCIA
Nie było jeszcze południa, gdy od strony Nowego Tomyśla w kierunku Opalenicy na złamanie karku pędziła swoją hondą 37-letnia kobieta. W miejscowości Porażyn jeden nierozważny ruch wystarczył, by auto straciło przyczepność. Samochód wypadł ze swojego pasa ruchu. Rozległ się pisk hamulców, ale kobieta za kierownicą nic już nie mogła zrobić. Z całej siły uderzyła w prawidłowo jadących rowerami z przeciwnej strony pana Henryka i jego córkę. - Kiedy przyjechali policjanci, zastali funkcjonariusza z wydziału kryminalnego nowotomyskiej komendy oraz dyrektora jednej ze szkół w Opalenicy, którzy pierwsi znaleźli się na miejscu zdarzenia i do czasu przyjazdu karetki pogotowia udzielali pierwszej pomocy osobom poszkodowanym - informuje sierż. Przemysław Podleśny z policji w Nowym Tomyślu.
PRZECZYTAJ: Zabił kumpla podłogą! Tragedia w Mierzączce Dużej
Niestety, mimo szybko udzielonej pomocy nie udało się uratować dwójki rowerzystów. Ich obrażenia okazały się zbyt poważne. 53-latek zmarł po kilku godzinach w szpitalu w Nowym Tomyślu, jego córka następnego dnia w szpitalu w Poznaniu. - Nie potrafię tego zrozumieć. Nigdy nie pogodzę się z ich śmiercią... - powtarza ciągle pani Elżbieta.