Mikke mówiła również, że ona sama nie ma wątpliwości, co do identyfikacji swojego męża, jednak uważa, że rodziny powinny mieć możliwość otwarcia trumien i upewnienia się, czy leżą w nich ich najbliźsi.
Początkowo zdziwił ją zakaz otwierania trumien. - To mi się wydało takie trochę dziwne - stwierdziła. Jak przypomniała, w wyniku wypadków za granicą giną Polacy i często zdarza się, że rodziny chcą otworzyć trumnę po powrocie ciała do Polski i mają taką możliwość. Nam to powiedziano, jakoś się z tym pogodziliśmy - dodała Mikke. Wdowa zadeklarowała też, że najprawdopodobniej nie będzie domagała się ekshumacji ciała męża. - Byłam na miejscu, widziałam co widziałam. Nie wydaje mi się, żebym występowała o taką ekshumację - powiedziała.
Mikke wspomina też, że słyszała o sytuacji, w której dwie rodziny zidentyfikowały to samo ciało. - Jeden z członków rodziny rozpoznał brata i to ciało rozpoznała także inna rodzina - mówiła. Tłumaczyła, że duzo ciał było niekompletnych. To jej zdaniem usprawiedliwia błędy w identyfikacji. Zaznaczyła również, że w trakcie identyfikacji zwłok nie zauważyła, by były one w jakikolwiek sposób bezczeszczone.
Według niej identyfikacja oraz sprowadzanie ciał do kraju odbywało się wyjątkowo szybko. - Był jakiś taki pośpiech. Nie wiem komu, ale zależało na tym, żeby to szybko nastąpiło. Brakowało mi spokoju, mnie to jakoś deprymowało, że to tak wszystko jest - mówiła wdowa.