W studiu Dzień Dobry TVN gościli bracia Tomasza Komendy: Krzysztof Klemański i Gerard Komenda. Obaj opowiedzieli o tym, co jako bliscy skazanego czuli przez te wszystkie lata, gdy ich brat Tomasz siedział za kratami. - Bezsilność, niemoc, byliśmy sami. Od początku nie było żadnego tłumaczenia, tylko, że Tomek jest winny - mówili bracia Komendy. Bracia wspominali też nastawienie sąsiadów, jak mówili na drzwiach ich domu wieszano zepsute mięso, pluto rodzinie pod nogi, szykanowano. Rodzina Komendy musiała walczyć sama przeciwko wszystkim. Jak zdradzili bracia, dopiero policjant Remigiusz, który zainteresował się sprawą, dał im cień nadziei: - To była pierwsza osoba, która dała nam światełko w tunelu - jak zgodnie powiedzieli bracia, ten policjant to dla nich prawdziwy bohater.
Gerard Komenda i Krzysztof Klemański opowiedzieli też o pierwszych tygodniach spędzonych przez ich brata na wolność. Przyznali, że Tomasza wiele dziwi, a szczególnie to, jak szybko żyją ludzie, że wciąż gdzieś pędzą: - Tomek to człowiek z innej epoki. Ma telefon, cieszy się, że może zadzwonić, zrobić zdjęcie, ale nie odczuwa potrzeby, żeby ciągle z niego korzystać. Dziwi się, jak szybko żyje świat i wszystko tak szybko ginie. Bracia zdradzili też, czego chciał spróbować Tomasz Komenda po wyjściu z więzienia: - Tomek chciał pójść do KFC. Kurczaka wziął bez sosu, żeby poczuć jego smak.
Zobacz: "Boję się, że mogą mnie ZGWAŁCIĆ". Tak wyglądało PIEKŁO Komendy za kratkami