Bracie! Dla czego wymordowałeś rodzinę?!

2009-03-14 17:22

Anna K. (53 l.), zdruzgotana siostra mordercy, wyciąga ręce do nieba i głosem pełnym rozpaczy pyta: - Mój Boże! Dlaczego mój brat to zrobił? Dlaczego?! Po chwili chowa w dłoniach zapłakaną twarz. Kobieta nie może zrozumieć, dlaczego jej rodzony brat Leszek J. (51 l.) zamienił się w dyszącą żądzą mordu bestię i zarąbał siekierą swoją żonę i córeczkę.

Ta masakra wstrząsnęła niewielkim Radomskiem (woj. łódzkie). Leszek J. wziął siekierę i w swoim domu dokonał okrutnej, krwawej rzezi. Jego bezbronna żona Małgorzata J. (47 l.) i córka Sylwia (19 l.) nie miały szans, by przeżyć tę przerażającą masakrę.

Dwa tygodnie wcześniej morderca wyszedł z więzienia. Odsiadywał tam wyrok za znęcanie się nad rodziną. Odbył całą karę i mógł zacząć nowe życie. Niestety, nie skorzystał z tej szansy. Obłudnie za to rozpoczął grę pozorów.

Kiedy wyszedł na wolność, podle udawał bowiem przed całym światem, że zmienił się na lepsze. Choć siedziała w nim krwiożercza bestia, która szykowała się do ataku, udało mu się uśpić czujność najbliższych.

- Poszedł zarejestrować się do urzędu pracy, dostał nawet skierowanie do pracy w hucie szkła - opowiada siostra okrutnego mordercy, bezradnie teraz załamująca ręce i zalewająca się łzami.

Nawet sąsiedzi, którzy widzieli, na co było stać tego damskiego boksera, dali sobie zamydlić oczy.

- Wcześniej działy się w tym domu dantejskie sceny, ale jak on wyszedł na wolność to było spokojnie - mówią.

To była tylko cisza przed potworną burzą. Bestia, która drzemała w Leszku J., po niecałych trzech tygodniach przebudziła się i zaskoczyła wszystkich niespotykanym okrucieństwem. Leszek J. wziął z budynku gospodarczego siekierę i ruszył z nią do domu. Najpierw zamordował młodszą córkę (starszej nie było w domu), potem żonę. Krew lała się strumieniami.

I pomyśleć, że kiedyś to była taka szczęśliwa rodzina. Leszek i Małgorzata pobrali się z wielkiej miłości. Wkrótce urodziły się im dwie córki - 22-letnia dziś Monika i Sylwia. Niestety, Leszek J. zaczął pić i rodzinne szczęście prysło.

- To wszystko przez alkohol - mówi Anna K. - Brat nie był akceptowany przez teściów, więc zaczął pić. Później wyżywał się na żonie i rodzinie.

Dwa lata temu sąd posłał go za to do więzienia. - Kiedy wyszedł na wolność, pytałam się bratowej, czy nie potrzebuje jakiejś pomocy - podkreśla Anna K. - Ale ona odmówiła.

Leszkowi J. grozi dożywocie. W trakcie przesłuchania nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego zamordował żonę i córkę. Nie wie też tego jego siostra: - Bez przerwy się nad tym zastanawiam - szepcze.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają